sobota, 21 września 2013

Rozdział VII

     Wakacje. Lipiec tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiąty. Lat dziewiętnaście. Moja robota aż wrzała! Wiedziałem, że dorobię się na pierwszy samochód! Ciocia z babcią były ze mnie takie dumne. Miałem pracę, znaczy… Myślały, że mam gdzieś u normalnego pracodawcy robotę. Na dodatek napisałem maturę ze świetnym wynikiem! Kolejnym plusem było to, że wujek znów przylatywał na całe wakacje do Polski. Więc wszystko się zapowiadało tak jak powinno. Związek też się kleił, wszystko wyglądało idealnie. Paweł już miał samochód, rodzice mu go zafundowali, miał też dziewczynę, więc nam obu się układało tak jak chcieliśmy. Dobra płaca, kobiety, samochody, coraz bardziej zaczynało nam się podobać takie życie.
     W ten dzień się nalatałem z witaminą C, Bezimiennego. Zarobiłem dwadzieścia tysięcy. Nie miałem pojęcia gdzie chować mamonę. Bałem się w domu, bo ciocia albo nie daj Boże babcia mogłaby znaleźć te pieniądze. A wtedy nie wiem jakbym się z tego wytłumaczył. Dlatego postanowiłem założyć lokatę i zacząć gromadzić pieniądze na koncie. Minął pierwszy miesiąc, wujek już był długi czas. Pojechaliśmy razem poszukać jakiegoś samochodu dla mnie. Zajechaliśmy do pierwszego komisu i moją uwagę od razu przykuło pięciodrzwiowe BMW e trzydzieści. Zobaczyłem na cenę, to aż mnie zabolało – pięćdziesiąt tysięcy złotych. Ja na koncie miałem tylko dwadzieścia i kilka setek.
-Podoba ci się?
-Bardzo, ale nie mam pieniędzy.
-Serio? A co z twoją pracą?
-Mam ją, nadal. Pieniądze też, ale nie wystarczy.
-Słuchaj. Wiedziałem, że jak przylecę będziesz chciał samochód, dlatego odłożyłem dla ciebie pewną sumkę. Dołożę ci te trzydzieści tysięcy. – Z radości aż przytuliłem wujka. W ten sposób miałem swój pierwszy samochód i to nie byłe jaki. Nawet Paweł mi zazdrościł. W końcu on miał dziesięcioletnie e dwadzieścia jeden. Jak tylko znalazłem chwilę dla siebie wyskoczyłem z Izą na kolację i wyjechaliśmy poza miasto. Ciocia mi pokazała pewne cudne miejsce. Widok na rzekę ze wzgórza… Wtedy uczyła mnie jeździć. Szybko łapałem jej instrukcję. W tamtym miejscu z Izą było cudownie, romantycznie, namiętnie.
-Radek…
-No?
-Pojedźmy do mnie, nie ma nikogo w domu – Wiedziałem, że ten wieczór będzie pełen namiętności. Dojechaliśmy i działo się, co musiało się wydarzyć. Odbyliśmy swój pierwszy stosunek. Od tamtej pory wiedziałem, dlaczego seks jest tak często poruszanym tematem, to jest cholernie przyjemne!
    Tak mi mijała młodość. Wszystko się układało jak powinno. Ach te młode lata. Fajnie sobie powspominać ten spokój i początki mojej kariery. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz