sobota, 21 września 2013

Rozdział V

     Po pierwszym miesiącu wakacji, uzbierałem dość niezłą sumkę, dołożyłem się do oszczędności cioci i kupiliśmy telewizor. Nie pamiętam kiedy byłem taki podniecony zakupem w dzieciństwie. Przez kilka dni nie mogłem się nim nacieszyć. Wkrótce z Ameryki do Polski wrócił mój wujek, brat mojej mamy, przywiózł dwie walizki prezentów ze sobą, zarabiał tam całkiem nieźle, ale nigdy mi nie chciał powiedzieć czym dokładnie się zajmuje. Wydawało się to całkiem podejrzane, ale nie przejmowałem się tym. Lubiłem słuchać opowiadań o tym jak wygląda Ameryka, te słynne wielkie budynki, samochody, miał ze sobą sporo fotografii, bardzo mi się podobał tamten klimat, wszystko wyglądało tak bogato… Postanowiłem sobie, że kiedyś też polecę do Ameryki.
     Któregoś dnia, gdy siedziałem z wujkiem w domu, oglądaliśmy film. Był cały po angielsku, więc wujek mi go tłumaczył, pod koniec filmu już nie miał sił mówić, dlatego obiecał mi, że któregoś razu zacznie mnie uczyć języka, cholernie się ucieszyłem, a film przyciągnął ze sobą nowe marzenia, jakie chciałem spełnić. Mój pierwszy gangsterski film, który widziałem, „Scarface” – „Człowiek z blizną”. Na początku bałem się, oblewał mnie pot, bo w końcu sam roznosiłem narkotyki po domach, ale przy Tonny’m  byłem malutką płotką. Gdy skończyliśmy oglądać film, wujek wstał z kanapy i poszedł do swojej walizki.
-Coś ci pokażę.
-Czekam! – Byłem podekscytowany, bo wiedziałem, że to będzie chodziło o Amerykę.
-Spójrz na tą fotografię – Widziałem siedem osób, sami mężczyźni w szykownych garniturach, mój wujek był obok jakiegoś starszego faceta z laską i cygarem po lewej stronie fotografii. Groźnie wygląda. W tle stoi amerykański samochód, z pewnością drogi.
-Co to za ludzie wujku?
-Widzisz tego po środku?
-Mhm..
-To jest mój szef. Jest dla mnie jak ojciec.
-A czym się zajmuje? – Byłem bardzo zaciekawiony, bo wujek wreszcie zaczął mówić o sobie, a zawsze był dla mnie jednym, wielkim, chodzącym znakiem zapytania.
-On jest jak.. Jak.. Jak ten główny bohater dzisiejszego filmu, a ja jestem jego pracownikiem, ochroniarzem. Rozumiesz?
-Blefujesz!
-Wcale że nie! – Zaczyna się śmiać.
-Kłamiesz! – Byłem taki zasmucony, że zbierało mi się na łzy, że tak mnie robi w konia.
-To spójrz na te blizny – Ściągnął koszulę i po prawej stronie klatki piersiowej miał okrągłą bliznę.
-To była pierwsza kula, która mnie dopadła. – Potem wskazał palcem na swój brzuch, ta blizna wyglądała gorzej.
-To jest druga.
-Dlaczego ta na klatce jest taka mała, a ta jest większa?
-Bo na klatce dostałem tylko z pistoletu, a w brzuch dostałem z karabinu.
-Jezusie! Jak ci się udało przeżyć te dwa postrzały?
-Otóż mój szef jest bardzo bogaty, ma prywatnych lekarzy, zawodowców. Szybko mnie poskładali do kupy. Teraz mi wierzysz?
-Tak!
-Tylko nie mów nic cioci i babci. One nie mogą się o niczym dowiedzieć, jasne?
-Pewnie – Od tamtej pory złapałem bardzo dobry kontakt z wujkiem, traktował mnie jak własnego syna, w końcu. Zabierał mnie i Pawła na przejażdżki i opowiadał mi o moim ojcu. W końcu to on poznał mamę z moim tatą. Wiele razem przeszli, aż w końcu wujek wyleciał do Ameryki w poszukiwaniu pracy. Po 3 latach pobytu w Ameryce, miałem ten wypadek z rodzicami. Wujek zleciał do Polski, strasznie to przeżył, w końcu stracił siostrę i najlepszego przyjaciela. Nie mógł się do mnie przekonać, bo przywracałem mu wspomnienia, jak bardzo był zniszczony przez to wydarzenie.
     Tydzień przed jego wylotem, postanowiłem powiedzieć wujkowi prawdę o moim zarobku. W końcu on też mi zdradził swoją tajemnicę.
-Wujku, muszę ci coś powiedzieć.
-Wal śmiało? Chodzi o dziewczynę, prawda?
-Nie wujku. To nie dziewczyna.
-A o co chodzi, że taki przygnębiony jesteś?
-O moją pracę.
-Źle ci? Mało zarabiasz?
-Nie o to chodzi. Rozładowywanie ciężarówek to kłamstwo. Przykrywka.
-Co ty mówisz? – Zaczął się denerwować, bałem się jego spojrzenia, więc przez łzy wykrztusiłem z siebie, że roznoszę paczki.
-Jakie paczki?
-Paczki dilera. - powiedziałem szeptem.
-Że co?! – Zerwał się gwałtownie z krzesła i zaczął wrzeszczeć. - Oszalałeś?! Wiesz czym to grozi?! Gdzie on jest? Jak się nazywa?
-Nie wiem jak się nazywa. A gdzie jest, to też nie wiem, ostatnio ciągle zmienia miejsce.
-Dobrze… Mówisz prawdę. Nie jestem na ciebie zły.
-Nie?!
-Nie. Sam przecież robiłem coś podobnego. Wiem jakie to świetne uczucie i łatwe pieniądze. To rodzinne. Najwidoczniej. W końcu twój ojciec też nie był do końca czysty. – Byłem zszokowany tą informacją.
-Mój tata?! Jak to?
-Kiedyś ci o tym opowiem. A twój pracodawca nie jest taki głupi, dobrze że zmienia miejsce w którym siedzi i nie mówił jak się nazywa.
-Nazywamy go z Pawłem Bezimienny.
-W porządku. Bezimienny. Dobre. W każdym razie… Radek. Musisz być czujny. Ja ci teraz nie zabronię pracować dla niego, bo za tydzień wracam do Ameryki. Więc i tak bym cie nie przypilnował. Nie olewaj nauki przez to, że chcesz zarobić. Bo chce cię nauczyć języka żebyś poleciał do mnie studiować. Do tego czasu pewnie nieźle się wplączesz w ten interes, ale pamiętaj, że w takich sprawach, potrzebni są ludzie z głową na karku. Dlatego stawiaj spore obciążenia na logiczne myślenie, a swoje uczucia będziesz musiał gasić i stać się trupem wewnątrz, nikt nie może po tobie widzieć, że coś jest nie tak. Jak cię złapie jakiś funkcjonariusz milicji i będziesz pokazywał emocjami, że kłamiesz, to nie licz na to, że uda ci się wyjść bez kary. Zrozumiałeś?
-Tak wujku.
-No, to teraz przestań się mazać, uszy do góry, bo pewnie wraca ciotka z babcią z zakupów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz