11 października 1995r. Sam środek
tygodnia. Zaprosiliśmy Rapida z Sarą i Tamarą, Natalie i Pawła. W końcu dostał
przepustkę na tydzień, by wrócić do domu. Strasznie się cieszyłem z tego
powodu, bo wreszcie ma okazję poznać Rapida, Tamarę, małą Sarę, wciąż mu o nich
pisałem w listach, aż w końcu mi odpisał, że sam chce ich poznać. Na dodatek
Paweł przyjaźnił się z Natalią, ale po gimnazjum uciekł im kontakt, więc
dzisiejszy wieczór będzie świetny.
Paweł wrócił z samego rana. Nie poznałem go jak stanął w drzwiach.
Strasznie napakowany, włosy ścięte na kadeta, przeraziłem się go. Na dodatek ma
nową bliznę, która idzie od czoła po policzek. Mówił że to przez drut kolczasty
pod którym się czołgał. Do dziś się z niego śmieją w wojsku. To nie wszystko co
zmieniło się w jego wyglądzie. Na bicepsie miał wojskowy tatuaż, to emblemat
jego drużyny. Potem powiedział, że zrobi na mnie wrażenie jak ściągnie
koszulkę. Na prawej piersi miał kartę Jokera, a na plecach… Kruka, który w
łapie trzymał rewolwer, z którego oddałem pierwszy strzał do człowieka. Świetny
tatuaż, aż ciężko mi opisać szczegóły.
-Marnie chłopaku wyglądasz, muszę
się wziąć za ciebie, pochodzimy trochę na siłownie, za miesiąc dostanę wolne na
6 miesięcy. Trzeba cie trochę przygotować.
-Mnie przygotować? Co ci się nie
podoba w mojej rzeźbie? Przecież jest wysportowana.
-Haha! Wysportowana. Moja rzeźba
jest wysportowana.
-Fakt.
-A tak z innej beczki, kiedy
przyjdą goście?
-Umawialiśmy się na 17
-Dobra.
-A gdzie Iza?
-W pracy.
-Czyli jesteśmy sami?
-Ta.
-A co robi twój wujek?
-Pewnie siedzi przy Morello.
-Właśnie, zabierzesz mnie tam?
-Tak. Morello bardzo się
zaciekawił, jak mu kiedyś powiedziałem, że poszedłeś do wojska tylko po to, by
potem szkolić moich ludzi. Podziwiał pomysł.
-Serio?
-Tak. – Wyjechałem samochodem z
garażu.
-Huhu! Jak chuj, że masz Porsche!
-A no mam! 911 carrera 4
-Ja pierdole! Jakie cudo!
-Wiem! Dobra, w drogę.
-Będzie po drodze autostrada?
-Pewnie.
-Pokaż mi na co stać ten samochód.
-Spoko mistrzu. – Ruszyliśmy do
rezydencji. Wjechaliśmy na autostradę i od razu pokazałem Jokerowi osiągi
samochodu. Nigdy nie widziałem, żeby tak się bał jazdy samochodem. Wielkie
bydle, nie bojące się strzelanin, wybuchów, ale jak tylko dochodziłem do 210km/h
to robił się zielony na twarzy. W takim tępię w rezydencji byłem w 10 minut.
Paweł wciąż miał oczy jak 5zł. Podziwiał samochody, budynek, wnętrze domu.
Obrazy, pomniki. Jeszcze nigdy tak długo nie szedłem do biura szefa. Zapukałem.
-Wejść!
-Witam szefie, przyprowadziłem
mojego wielkoluda.
-No nareszcie! Pokaż no mi go! –
Wlazł. Wujek go nie poznał.
-Paweł? To ty? Jezu, ale się
zmieniłeś – powiedział wujek.
-Na gorsze, na lepsze?
-Wyglądasz świetnie!
-Dziękuje. - Morello nie mógł
pozbierać szczęki z podłogi.
-Jezu! Jaki kawał mięcha! Hehehe!
Wielki w górę i wszerz. Choć, pokażesz mi jak strzelasz.
-Ma pan strzelnicę w domu?
-Chłopie. Ty lepiej pytaj czego ja
tutaj nie mam. – Wszyscy zaczęliśmy się śmiać. Poszliśmy. Morello dał do wyboru
Pawłowi wszystkie bronie z magazynu. Zawsze trafiał w środek tarczy.
Niezależnie od tego czy ruszała się z prędkością 20 km/h na boki. Nawet jak
miał tylko 2 i pół sekundy na oddanie strzału. Trafiał. Podziwialiśmy go.
-Ja pierdole! Chyba sama Maryja Cie
wystrzeliła z waginy skoro tak strzelasz. Do tej pory Rapid fascynował mnie
swoim strzelaniem, ale ty bijesz go o głowę.
-Dziękuje.
-Jeśli tylko będziesz chciał, w
czasie wolnym będziesz jeździł z Rapidem i z Krukiem na misję.
-Przyda nam się. Oj przyda. –
powiedziałem.
-Nie ma lepszego strzelca od ciebie
w tym wojsku, co?
-Chyba nie.
-Ile ty tam siedziałeś na
strzelnicy byku? – Zapytał Morello.
-Dziennie. Jakieś 4-5 godzin.
-Haha! Pewnie oskubałeś tam nie
jednego pułkownika!
-Nie rozumiem.
-Nie zakładałeś się z żadnym?
-Zakładałem się z sierżantami,
pułkownicy tylko mnie chwalili.
-Pewnie ładny szacunek tam sobie
wyrobiłeś. – Powiedział Wujek.
-Niby tak. Ponoć każda ekipa
zazdrości, mojemu sierżantowi.
-Propo. Jak nazywa się twój
sierżant? Tyle o nim mówiłeś, ale nigdy nie powiedziałeś jak się nazywa.
-Peter Kitten. Sierżant Kitten.
-Sierżant Kociak. Fajnie to brzmi,
jak się przetłumaczy jego nazwisko na Polski.
-Fakt! Też się śmiałem, ale to
naprawdę równy gość, jest uczuciowcem, to lekki minus w wojsku, ale
przynajmniej cholernie martwi się o swoich ludzi. Coś czuję, że on jest taki
sam jak Twój dziadek Radek.
-Nie wątpię. – Przesiedzieliśmy w
rezydencji jeszcze trochę, naglę zrobiła się 15. Iza od godziny jest w domu.
Wróciliśmy.
-Kochanie! Jesteśmy!
-My? Z Rapidem przyjechałeś?
-Nie!
-Kto to?
-Nie poznajesz mnie?
-O matko! Paweł!
-Tak wiem, wiem, zmieniłem się,
ciągle dzisiaj to słyszę.
-Za chiny bym Cię nie poznała.
-Też się cieszę, że cię widzę.
-A! Radek! Dzwoniła Tamara. Pytała
czy mogą przyjechać troszkę wcześniej. Pozwoliłam im.
-To dobrze. Kiedy mają być? –
Zadzwonił dzwonek do drzwi.
-To pewnie oni! Otworzysz? –
Poszedłem otworzyć drzwi. Otwieram, nagle ktoś się rzuca na mnie w kominiarce, przewraca
na podłogę, przystawia pistolet do głowy.
-BANG! Nie żyjesz skurwysyni.
-Ja pierdole! Rapid, ale mnie
wystraszyłeś!
-Hahaha! O to chodziło!
-Faktycznie, przekonująco to
wyglądało – powiedział Paweł.
-To on? To Joker?
-We własnej osobie – powiedziałem.
-Nie mówiłeś, że to takie bydle.
-Sam nie wiedziałem, że wyrósł na
takie bydle.
-Świetnie wyglądasz.
-Dzięki. – Weszła Tamara z Sarą.
-Paweł, ta mała księżniczka to
Sara, a jej śliczna matka to Tamara.
-Faktycznie są tak ładne jak
opisywałeś. Miło mi was poznać.
-Wzajemnie. – odpowiedziała Tamara.
-A co z Natalią? – Spytała Iza.
-Jaką Natalią? – Wtrącił Paweł.
-Twoja przyjaciółka z gimnazjum.
-Nie gadaj, że ona jest w LA!
-A no jest!
-Czemu nie powiedziałeś, że będzie!
-Bo to miała być niespodzianka. –
Po 30 minutach pojawiła się i Natalia. Kto by pomyślał, że czas będzie nam tak
biegł jak szalony. Zbliżała się północ. Mała Sara padała z nóg. Tamara z Izą
poszły ją położyć, do łóżka Pawła. Tematy się nie kończyły, bywało zabawnie i
poważnie, gdy Iza wróciła do naszego towarzystwa powiedziała:
-Słuchajcie wszyscy, musimy wam z
Radkiem coś powiedzieć, Tamara! Chodź do nas. – Zrozumiałem, że chce powiedzieć
o ciąży. Wstałem, objąłem ją.
-Co jest? – Ciekawił się Paweł.
-Iza jest w ciąży – powiedziałem.
-Nie pierdol! – Reakcja Pawła.
-O jej! Gratulacje! - Powiedziała
Natalia.
-Rapid z Tamarą patrzą się na
siebie i się śmieją.
-A wam co tak śmieszno? –
Zapytałem.
-Widzisz Radek… Tamara też jest w
ciąży.
-Ja pierdole! – Wykrzyczałem.
-To super! – Powiedziała Iza. – Tak
wszyscy podziwialiśmy ciąże i rozmowy ciągnęły się prawie do rana. Nagle
grupowo padło hasło „Spadamy”.
-Nie no co wy! Serio chcecie iść?
Nie wolicie się przespać u nas?
-Dziękuje, ale nie. Natalia,
podwieźć Cię?
-Nie, nie. Przyjechałam swoim
samochodem.
-Miło było Cie poznać Paweł. Równy
z Ciebie gość. – Stwierdził Rapid.
-I nawzajem.
-Do zobaczenia niebawem.
-Jedźcie ostrożnie
-Dobrze! – No i tak miło i
spokojnie minął nam wszystkim dzień. Wszyscy byli pozytywnie nastawieni, wyszło
kilka nowych wieści, a co najlepsze, to nie ostatni taki dzień.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz