3
czerwca 1997r. W tym dniu grały uliczne diabły… Sobota. Siedziałem w domu, ale
cisza jaka panowała tamtego dnia niszczyła każde serce, bo naprawdę zaczęła się
wojna. Dwa dni wcześniej przejęliśmy dwa hotele, więc wychodziliśmy na prostą.
Rapid ze swoją ekipą pilnował dystrybucji, dlatego pieniądze wpływały na konto,
lecz nie aż tak dużo. Większość dochodów wciąż była w Las Vegas, na dodatek nie
pod naszą kontrolą. Morello zrezygnował z większej części ochrony, by opłacić
swoich najbardziej zaufanych pracowników, na dodatek rozprawy sądowe też były
kosztowne. Wciąż go o coś oskarżano, wiadomo że to fałszywe oskarżenia, więc z
czasem zyskamy sporo szmalu z odszkodowania.
Ranek spędziłem z Izą i Jaydenem, potem wspólnie zjedliśmy obiad i
Ranek spędziłem z Izą i Jaydenem, potem wspólnie zjedliśmy obiad i
do
wieczora oglądaliśmy TV. Koło 21 zadzwonił wujek:
-Radek,
musisz przyjechać do rezydencji, Morello jedzie na ważne spotkanie, a nie ma
ludzi do ochrony.
-Ale
wiesz, że jest Sobota.
-Tak
wiem, powiedz im, że to wynagrodzę.
-Ehh..
Oby to zrozumieli, że tatuś musi prysnąć.
-Liczę
na ciebie. – odłożyłem słuchawkę.
-Rozumiem,
że musisz jechać. – powiedziała Iza zmartwionym głosem.
-Tak.
Przepraszam. Dzisiaj, to ja go miałem położyć do spania.
-Nie
no.. W porządku. Położę go, ale uważaj na siebie.
-Dobrze.
– Pocałowałem moje skarby na dobranoc i ruszyłem do rezydencji. Wlazłem do
biura, wreszcie byłem szybciej niż Rapid. Czułem dumę, że wreszcie przegoniłem
tego skurwysyna. Aż miałem uśmiech na twarzy. Wpadł jakieś 10 min później.
-Dobra
panowie. Jedziemy na Hollywood. Będziemy omawiać kolejny kontrakt na film, tym
razem to ma być prawdziwy hit, więc sporo pieniędzy nam powinno wpaść, jeśli
wszystko pójdzie zgodnie z planem.
-Rozumiem, że
znów będzie mnóstwo kamer? – Zapytałem.
-Tak. Wiem, że w
tym czasie to ryzykowne, ale powinniśmy mieć spokój.
-No dobrze. To
się zbierajmy. – Powiedział wujek. Ruszyliśmy lekko przed 22. O 22:30 byliśmy
na miejscu i z obstawą przeszliśmy do lokalu. Wszystko działo się tak samo jak
kiedyś, nawet Natalia nadawała na żywo. Iza napisała. „Widzę Cię w TV słonko. Seksownie wyglądasz w tym garniturze. Czekam z
niecierpliwością.” Ciekawe. Uśmiechnąłem się i schowałem telefon do
kieszeni.
-Skup się. W
każdej chwili, może coś się wydarzyć – powiedział wujek. Pokiwałem głową na
tak, żeby dać mu do zrozumienia, że dotarło to do mnie. Zabawa trwa. Ludzie
tańczą, piją. Zbliża się północ. Robi się pusto. Zbieramy się do wyjścia.
Jesteśmy przy samochodzie.
-Panowie.
Zapomniałem mojej aktówki.
-Panie Morello!
Pana aktówka!
-Proszę wsiadać
do samochodu!
-Przestańcie. To
tylko pięć sekund i wsiadam. – To był tylko jeden moment. Wyciągnięcie ręki.
Ludzie krzyczą, bo widzą gwiazdy. Dziennikarze pokazują zdarzenia w telewizji.
Ja myślę o tym, żeby w końcu wsadzić Morello do samochodu i odjechać, by wrócić
do Izy. Od kiedy te 5 sekund się tak dłuży? Nie wiem. Wydaję się, że już sporo
czasu minęło, a tak mało się wydarzyło. Usłyszałem eksplozję. Straciłem obraz.
Ocknąłem się z ogromnym piskiem w uszach, widzę straż, policję, karetki. Co się
stało. Dlaczego tak wszystko mnie boli? Gdzie Morello? Dlaczego dziennikarze są
cali? Gdzie Rapid? Wujek. Chce się ruszyć. Nie mogę. Leżę pod gruzem, eksplozja
naruszyła konstrukcje budynku. Jeden wielki rozpierdol. Jakim cudem to
przeżyłem? Nagle wrócił słuch…
-Ludzie!
Pomóżcie mi tutaj! Ktoś leży pod gruzem! Ej! Pomóżcie mi do kurwy nędzy! Halo!
– W pewnym momencie odczułem ulgę. Kładą mnie na nosze. Latam wzrokiem na lewo
i prawo. Widzę Morello. On nie ma nogi! Przeraziłem się. Rapid podbiega do
moich ratowników. Chwyta mnie za dłoń.
-Wyjdziesz z
tego bracie! Słyszysz! Wyjdziesz z tego!
-Proszę nam
zrobić miejsce! – Cieszyłem się, że jemu nic się nie stało. Tylko co stało się
z wujkiem? Wciąż nie ogarniam sytuacji. Odczuwałem ogromny ból na całym ciele.
Nie miałem już sił i zamknąłem oczy. Ocknąłem się już w szpitalu. Chciałem się
ruszyć, ale za psi chuj nie dało rady. Wszystko tak kurewsko bolało. Wtedy
usłyszałem ten boski głos
-Miałeś na
siebie uważać!
-Gdzie wujek?
-Na oddziale.
Operują.
-Wiesz, że ledwo
sprowadzili cie od życia?!
-co?
-Umierałeś!
-Może i
faktycznie, ale mówiłem, że was nie zostawię. Obiecałem. Tak w ogóle, to co się
stało?
-Oglądałam
telewizje. Nadawała Natalia. Było zbliżenie na Morello jak sięgał po aktówkę,
był jedną nogą w samochodzie. Na siłę go wsadzaliście do samochodu i na całe
szczęście nie wsadziliście.
-Dlaczego?
-Samochód
eksplodował. A Morello cudem pozostał przy życiu. Prawdziwy szczęściarz z
niego.
-Kurwa! Wiesz co
to znaczy?
-Tak wiem.
Przykuje cie do ściany w domu. Niech sobie sami prowadzą tą wojnę.
Wszystko się skomplikowało. Teraz
wypadniemy z interesów na długi czas.Tylko Rapid ze swoją ekipą będzie mógł
pilnować interesów. Dam mu na jakiś czas jeszcze swoich ludzi. Może da radę.
Reszta musi się wykurować. A mam tu spędzić cały kurewski miesiąc. Ja pierdolę.
Znów otarłem się o szatę śmierci. O szatę… O jej ostrze! Coś czuje, że miałem
je na szyi, ale mój talizman szczęścia nie pozwolił mi umierać. Kto wie. Może
to mój Jayden mnie obronił. Mój mały super-bohater obronił swojego staruszka.
Gdy patrzyłem na zdjęcie syna, powiedziałem sobie w myślach. Niedługo wrócę do
ciebie mój mały wojowniku…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz