czwartek, 2 stycznia 2014

Rozdział XXXII

-Dlaczego kurwa strażnicy nie są opłaceni?! – rzuciło się na mnie kilku czarnuchów, dostałem dwa ciosy w brzuch, omal się nie porzygałem.
-Nie wiem! Wszystko miało być na dziś!
-Łżesz biała kurwo! – Tym razem dostałem z pięści w twarz, położyli na ziemi i zaczęli kopać. -Przekabacili cie na swoją stronę, co, myślisz że nie wiem?! – Wrzeszczy Stanley.
-Dokładnie kurwa! Nie wiesz! – Teraz sam podszedł do mnie, podniósł do pionu, przystawił do ściany i zaczął mnie dusić.
-Jak śmiesz podnosić głos na mnie biała szmato! Ron, weź tą cipę w pizdu! I wróć zaraz! –Ron wyjebał mnie na zewnątrz, otarłem krew z twarzy i poszedłem usiąść na ławce, miałem tylko nadzieje, że nie wyda na mnie wyroku, a ja odchodziłem od zmysłów, bo Rapid z Pawłem przecież nigdy nie zawiedli, więc o co chodzi z tymi strażnikami, kurwa! Siedziałem pod drzwiami jak zbity pies już dobre 12 min. Zaraz miał się kończyć spacerniak, a Ron wciąż nie wychodzi. Stanąłem na nogi z trudem, nagle otworzyły się drzwi, to Ron, położył swoją wielką łape na moim karku i mówi
-chodź!
-Mam przejebane? – nie odezwał się. Wyglądał na wkurwionego, zawlekł do kibla, a ja zacząłem się bać, że stracę życie w więziennym kiblu, myślałem o dzieciach, o tym co chciałem im dać, zrobić z nimi, lecz wszystkie plany przekreślała myśl, że Ron skręci mi kark w więziennym kiblu.
-Umyj się. – powiedział Ron.
-Hę?
-No umyj się, wyglądasz jak gówno.
-To jednak... Nie zginę?
-Pewnie, że nie.
-To co my tu kurwa robimy?
-Masz umyć ten rozjebany ryj – śmieje się.
-Z czego rżysz? – Przemywam twarz, on śmieje się dalej, podnosi mi to już ciśnienie. – Możesz w końcu przestać wietrzyć zęby i powiedzieć o co ci chodzi?! –Kutas śmieje się jeszcze bardziej.
-Gdybyś tylko widział swoją minę. To była próba! Ha, ha!
-Co, jaka próba?
-Wszyscy chcieli sprawdzić czy masz jaja, no i powiem że się nadajesz. – Momentalnie złość zamieniłem na śmiech, a w myślach wciąż sobie powtarzałem, że Rapid z Pawłem zawsze dają sobie radę.
-Ron, słuchaj.
-Co jest Kruk?
-Za kilka dni stąd wychodzę… - Ten pojeb znowu zaczął się śmiać.
-Ale chłopie, Ty kurwa masz dożywocie! – Wybuchł śmiechem jeszcze mocniej, lecz po chwili zrozumiał o co mi chodzi i momentalnie twarz mu spoważniała. – A wiesz, że stąd nie da się uciec?
-Mam po swojej stronie wojskowych z NAVY.
-A mówisz mi to, bo…
-Bo potrzebuje płatnego mordercy.
-Nie, Kruk, dobrze wiesz, że chce tylko wrócić do mamy i mojej siostry. Obiecałem im.
-Nie znam nikogo, kto by się lepiej nadawał. Poza tym na scenie będziesz tylko moim szoferem.
-A co ja niby powiem siostrze, mamie?!
-Nie wiem, powiedz, że jestem biznesmenem, który zamknięty był przez pomyłkę, a za ciebie wpłaciłem kaucję, bo się zaprzyjaźniliśmy, nie wiem, kurwa, cokolwiek, byleby ci uwierzyły. Czaisz?
-Kurwa… I co? Tylko my nawiejemy?
-Planuje stąd też wyciągnąć Stanleya.
-W porządku. Jaki jest plan?
-Plan? – Popatrzyłem na Rona jak na debila.
-No… Plan.
-Nie patrz na mnie jak na debila, tylko mów.
-Co wy tu jeszcze robicie?! Do cel, już! – pierdoleni strażnicy. Gdy tylko znaleźliśmy się w celi, wróciliśmy do rozmowy.
-To jaki jest ten plan?
-Nie mam żadnego planu! – odpowiedziałem.
-To kto go ma?
-Moi wspólnicy.
-I co potem…
-Już nigdy nie zamieszkamy w Stanach…
-Kurwa! Kruk! A moja siostra? Mama?
-Myślałem, że polecą z nami, do Polski.
-Do Polski? Tam jest pieprzony rasizm!
-A mówiłeś, że nic nie wiesz o moim kraju, poza tym do chuja, tu też jest rasizm! Zawsze będzie! A chcesz zapewnić lepsze życie swojej rodzinie, sobie?
-No tak…
-To zostań do chuja moim szoferem.
-A masz tam jakieś wtyki?
- Do Ameryki przyleciałem w 90-tym. Byłem gówniarzem, jak mam mieć tam jakiekolwiek wtyki? Wiem, że na razie szaleją tam mafie. Pruszkowska i Wołomińska, ale wytłuką się nawzajem, albo ja ich wytłukę.
-Wy Polacy macie łby na karku.
-Guzik. Politycy wciąż są głupi, zupełnie jak Ralph.
-Ten z celi obok?
-Dokładnie. – zaczęliśmy się śmiać. A po chwili ciszy Ron się zgodził.
-Idę na to, ale wiesz, że moje utrzymanie wyniesie cie sporo.
-Ron, Ron, Ron, Ron… Ja będę mógł wykupić całą Europę, tylko mi zaufaj.
-W porządku, to kiedy wychodzimy?
-1 czerwca….

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz