19 marca 2011 r.
Dziś moje 40ste urodziny. Interesy doprowadziły do
tego, że moje włosy zrobiły się siwe, niemalże całe. Panienki, było ich tyle,
że nawet nie pamiętam ile, ale do tej pory żadna nie przebiła Lidii. Z dziećmi
utrzymuję wzorowy kontakt, z Izą znów jesteśmy blisko, lecz zastanawiam się jak
to wszystko się potoczy, gdy dowie się o tym jak szalałem, mam nadzieję, że
jest to ukryte za bardzo gęstą mgłą w moich oczach, przecież ona tak mnie
potrafi rozczytać… Poza tym wciąż nie mogę przestać myśleć o Lidii, wiem że ona
jest tam w Stanach w rezydencji i czeka na mnie, a ja jestem tu we Włoszech z
rodziną. Jayden ma już 15 lat, rozumie świat już bardzo dobrze, ma dziewczynę,
zaczyna się bawić, niedawno wyczułem od niego alkohol, będę musiał z nim
porozmawiać, Laila ma 10 lat i chodzi do podstawówki, kiedy tak na nią patrzę,
to zastanawiam się jak ją uchronić przed takimi jak ja… Na dodatek do Polski
już nie chce wracać, za dużo złych rzeczy mnie tam spotkało, wszystko mi tam
przypomina Pawła, a to strasznie mnie niszczy. Szpaczka tak wypromowaliśmy z Rapidem,
że gdzie się nie ruszę, w każdej gazecie jest jego morda, wzbogacił się.
„Szczęśliwe pojeby” wywarły wrażenie na całym świecie, wiersze ukradły serca
niemalże wszystkim czytelnikom, został okrzyknięty autorem wszechczasów.
Gwiazdy z USA przychodzą do niego, by ten im pisał piosenki, z resztą, skubany
przez ostatnie 3 lata wyszlifował sobie kilka nowych języków, między innymi
włoski, rosyjski i francuski, jeździ po świecie, prezentuje się, wszędzie go
pełno, na dodatek, ma zamiar ukończyć jakąś szkołę aktorską, będzie grał w filmach,
ale w tym całym zgiełku nie zapomniał o nas. Jak powiedział, tak uczynił,
funduje nam transport do niego i co kilka dni robi imprezy na których ostro
dajemy sobie w palnik. Oprócz tego wszystkiego ze Szpaczkiem dokonaliśmy cudu,
bo nauczyliśmy Rapida mówić po Polsku, idzie mu to zajebiście. Czas leci, a my
tumanami nie zamierzamy być, jeździmy na różne spektakle, czytamy wiele dzieł,
jesteśmy już znani na skalę światową, poza tym jesteśmy głównymi sponsorami
wielu produkcji filmowych. W sumie, nie potrzebujemy już tego całego
szmuglowania towaru, szkoda zawracać sobie gitarę, ale skurwysyństwo jest
zajebiście uzależniające, dlatego nie możemy od tak sobie tego rzucić. Wpędzamy
siebie w kolejne gówno, dlatego że zwracamy na siebie uwagę tych, co wiecznie muszą
węszyć skąd mamy taki gruby hajs na kontach. Europa to moje imperium, Rapid ma
Stany i część Azji oraz Australię, Ron objął Afrykę i Amerykę Południową.
Organizacja 3 asów, ci co muszą, pod taką nazwą nas znają. Już nie pamiętam
kiedy ostatni raz trzymałem pukawkę w ręku, ostatnio mam od tego ludzi, obawiam
się, że wyszedłem z formy. Ostatnimi czasy mieliśmy mało styczności z brudnym
interesem, póki co albo chlejemy we czwórkę, albo latamy po świecie organizując
zajebiste kino.
O północy Iza postanowiła mi zrobić już prezent na
urodziny i odbyliśmy znakomity stosunek i kurwa wciąż miałem Lidię w głowie. Wyglądała
na zadowoloną, ale patrzyła mi głęboko w oczy, bałem się tego. Na dodatek
Szpaczek zorganizował imprezę na tą cześć, ale mam tam być sam, bez żony, ani
rodziny. Mam tylko nadzieję, że nie przelecę tam kolejnej panienki, to by było
przegięcie. Jakoś z rana do mnie zadzwonił.
-Siemano brachu! Dzisiaj będzie palone, walone,
tańczone, pite i wiele kurwa innych rzeczy. W końcu 40 lat ma się tylko raz w
życiu, nie? – Zaczął się śmiać. Ja również.
-Owszem, ma się tylko raz – powtarzałem głupio. – Co
ty Szpaku znowu wymyśliłeś? – zadałem pytanie retoryczne i on doskonale o tym
wiedział. – Znowu się uchlejemy jak świnie i nie będę pamiętał co robiłem.
-Nie pierdol, ty przynajmniej nie zacząłeś strzelać
w lokalu, by zrobiło się ciszej, bo miałeś zachciankę na szluga. – Padłem ze
śmiechu jak mi to przypomniał.
-Co fakt to fakt. To o której będę miał samolot do
Paryża?
-O 15:00 z Rzymu.
-W porządku, to do uchlanego.
-Na razie. A Radek! Radek!
-No?
-Lidia też będzie. – Zacząłem się pocić.
-Co kurwa? Serio? Nie mogłeś jej spławić do chuja?
-No jakoś nie mogłem.
-Znowu cie uwiodła?
-No bo wiesz, kurwa no.
-Już ty się nie tłumacz.
-Sory, no.
-Do zobaczenia Szpaku.
-Cześć.
Rozłączyłem się, Iza siedziała na kanapie, piła kawę
i obserwowała mnie jak stałem tylko w spodenkach w świetle poranku. Ja
patrzyłem na nią i cholernie ją kochałem, ale mój kutas chyba polubił
zwiedzanie nowych rejonów. Kurewsko mnie zżera jak tak to wszystko przemyśle,
ale chuj z tym, powinienem przestać o tym myśleć.
-Co jest skarbie? – Zapytałem z ciekawości dlaczego
tak na mnie patrzy.
-A nic, nic. – spuściła głowę.
-Hej – powiedziałem czule i zaraz przy niej
usiadłem, delikatnie dwoma palcami podniosłem jej podbródek i spojrzałem w oczy
i ujrzałem łzy – dlaczego płaczesz Słońce?
-Spójrz na swoje ciało, pełne blizn, a te dziary są
tylko po to by je zasłonić, doskonale wiesz, że tylko ja potrafię przeliczyć te
wszystkie postrzały – No, nie tylko ty, ale przecież ci tego nie powiem, kurwa.
– cały czas się boję, że coś ci się stanie, kurwa! Tak bardzo cie kocham, a
pieniądze to nie wszystko! I tak ich już mamy multum!
-Kochanie, ale dobrze wiesz, że z czarną organizacją
mam już niewiele do czynienia. Tłumaczyłem ci przecież, że wchodzimy w stronę
legalnych interesów – kłamałem jak z nut, ale przynajmniej wywołało to spokój.
Czasami się tak zastanawiam co by ze mną było, gdyby nie ten cały biznes.
-Poza tym musimy pogadać z Jayem, co do jego wybryku.
-Tak, tak, wiem, ja mam to zrobić, czy chcesz to
zrobić we dwoje?
-Zrób to ty, ja się zaraz denerwuję.
-Poza tym ja mam doświadczenie, eh.
-Ja tego nie zamierzałam powiedzieć.
-Wiem, wiem. – poszedłem sprawdzić czy wstał. Jak
się okazało nie spał, więc odbyłem sobie z nim długą pogawędkę na temat takich
wybryków. Mniej więcej powiedziałem mu, żeby następnym razem mi powiedział, że
coś takiego będzie miało miejsce. Jak już coś takiego ma się wydarzyć, to albo
niech nocuje u kumpla, albo niech zadzwoni do mnie i przywiozę go późno do
domu, gdy Iza będzie już spała. Zrozumiał i zgodził się na taki układ.
Zbliżał się czas wylotu do Paryża, a mój stres się
nasilał, niby to kolejna najba, ale jakoś moje przeczucie mówi mi, że coś się
spierdoli.
Godzina 19:14
wchodzę do willi. Impreza trwa, ledwo się odnalazłem. Nie mogłem przejść dwóch
metrów po przekroczeniu progu przez 20 minut, non stop ktoś mi składał
życzenia, aż wpadłem na nią… Zabójczo piękna w granatowej sukni, Lidia, Boże!
Czuć jak wśród niej krążą demony, a pożądanie wydostaje się z jej oczu, na
dodatek te przygryzione wargi, które mówią „chodźmy się pieprzyć jakby świat
miał się zakończyć dzisiejszego wieczoru.”, jak mam tego nie zrobić po raz
kolejny? Nie wiem. Bez słów chwyciła mnie za rękę, muzyka zaczęła zagłuszać
wszystko, nawet moje myśli, ciągnie mnie dokądś, a mój wzrok zawiesił się na
jej tyłku, nie mogę dostrzec żadnej bielizny przez materiał sukni, a tak
zajebiście przylega do jej tyłka. Otwiera drzwi, szybkim zerknięciem poznaję pokój,
to sypialnia. Zamknęła drzwi, nie słychać nic, dźwiękoszczelny pokój. Zajebisty
projekt. Zamyka drzwi na klucz.
-Teraz
dostaniesz najlepszy prezent na świecie. – Podchodzi do mnie szybkim krokiem,
popycha mnie w stronę łóżka, oddaję namiętny pocałunek, schodzi nisko, ściągam
marynarkę, powoli rozpinam koszulę, ona łapie za mój pasek, po chwili wyciąga
mojego przyjaciela, który stoi na baczność, bierze go do ust, nagle dźwięk
tłukącej się szyby, coś spada na podłogę, nie mogę dostrzec co to.
Słyszę tylko
pisk. Co się kurwa przed chwilą stało? To granat? Próbuję się ogarnąć, ale
znikąd dostaję kopa w twarz. Szybko wstaję, próbuję okiełznać co się dzieję,
spostrzegam mężczyznę, przystawił mi pistolet do głowy. Już po mnie,
odbezpiecza bron, pociąga za spust. Nic się nie stało. Gdy zaczął mi wracać
słuch, usłyszałem jak Rihanna śpiewa „sto lat”. Wokół mnie stało pięciu ludzi w
kominiarkach, w koncu jeden z nich ją ściągnął. To był Rapid. Pytam go:
-Gdzie Szpak?
-Był tu przed
chwilą…
-Kto w ogóle
mnie kopnął w twarz?
-Co? Przecież
tego nie było w planach. Który go kurwa kopnął?! –Wrzasnął Rapid. Oboje
patrzymy na siebie i zaczęliśmy się śmiać, bo oboje wiedzieliśmy, że to
Szpaczek i dał dyla. Spojrzałem na Lidię.
-A nie mówiłam?
– Powiedziała.
-Gówno prawda,
narobiłaś mi tylko ochoty. – Wszyscy w pokoju zaczęli się śmiać.
-Spokojnie,
jeszcze posmakujesz dziś tej cipeczki – powiedział Rapid. – teraz chodź, mam ci
coś do powiedzenia. – Przeszliśmy do ustronnego miejsca, z dala od imprezy. Gdy
przekroczyłem próg, naprzeciw mnie, na ścianie były rozwieszone zdjęcia z
podpisami, to wszystko wyglądało na plan działań. Rapid wpadł na pomysł, mam
nadzieję tylko, że nie wjebiemy się przez to w gówno.
-Co to jest? –
pytam.
-Plan do
działania. – odpowiadam.
-Ale to już
wiem, więcej szczegółów. O chuj w tym chodzi?
-Ktoś chce nas
wyruchać i buntuje przeciw nam naszych wspólników, a ci zabijają naszych.
Trzeba temu zapobiec, a jedynie co zmienia zdanie naszych wspólników to
pieniądze, a więc to jest mapa całego świata i banków, w których mają
pieniądze. Wszystkie ich konta ściągamy do zera.
-Ile z tego
będzie pieniędzy?
-Z tej akcji
będzie tyle, że kolejne trzy, cztery pokolenia będą podcierały się
studolarówkami w sraczu.
-To jest kwota
na jakieś 200 bilionów dolarów z groszem. – mówi jeden z najlepszych hakerów
jakich znam. Morris.
-Skąd oni kurwa
zebrali tyle pieniędzy?
-Wiesz, jakbyśmy
okradali wojsko i ich maszyny, a potem je sprzedawali, to taką kwotę byśmy
zdobyli w kilka tygodni. – tłumaczy Rapid.
-Ja pierdolę… -
Zacząłem się drapać po głowie. – Ta akcja przecież zajmie przynajmniej rok. A
ludzie? Ogarną to wszystko?
-Muszą, inaczej
skończymy w piachu.
-W większości
banków będą potrzebni tylko hakerzy, a że Morris jest najlepszym z najlepszych,
to może sam to ogarnąć w tydzień, do reszty potrzebni są ludzie, którzy
zniszczą sieć banków.
-Kabum?
-Dokładnie.
-To w takim
razie powinno pójść gładko.
-Chcesz brać
udział w jakiejś akcji? – Pyta Szpak.
-Żebym znowu
przyciągał kule? Nie pierdole. Jak już mamy tyle mamony, to możemy odpierdalać
co nam się żywnie podoba, bo ci co będą odwalać robotę za nas, chcą tylko
zgarnąć kapuchę i wrócić do domu w jednym kawałku. A wszyscy wiedzą, że Kruk
dba o swoich ludzi.
Wyszliśmy z
pomieszczenia i kierowaliśmy się na imprezę, kurwa… Już nawet z byle kim się
nie bawimy… Tu przemknął mi Chris Brown, tu Ne-yo, nawet Snoop Dogg. Nie wiem
jak to się dzieje, ale jest dobrze. Kawałek dalej wypita już, Nicki Minaj
paraduje bez stanika przy kilku kolesiach. Kto ich wszystkich do chuja ściągnął
do Paryża? Przebrnąłem kawał dystansu, by dojść do baru, poprosiłem o kilka
szotów, ale zanim doszedłem do ostatniego, ktoś mnie zaczął obejmować i
prowadzić dłoń ku kroczu.
-Zerżnij mnie –
szeptała mi na ucho. Po głosie rozpoznałem, że to Lidia. Wypiłem ostatni
kieliszek, wstałem i udałem się za nią. Znów znaleźliśmy się w dźwiękoszczelnej
sypialni, zaczęła przede mną tańczyć, bardzo seksownie.
-Zabierz mnie
stąd. – Zmrużyłem oczy, bo nie wiedziałem dlaczego tego chce. – Zabierz mnie
stąd, chodźmy do mnie, do hotelu. Chcę cie mieć całą noc dla siebie. –
Zgodziłem się. Chciałem wziąć Rona, by nas zawiózł, ale był już upity, więc
zrezygnowałem i poprosiłem jednego ochroniarza imprezy, by nas zawiózł.
Dojechaliśmy, w windzie namiętnie się całowaliśmy, ta w końcu oplotła mnie
nogami wokół pasa, ja wyciągnąłem swojego kumpla i zacząłem ją penetrować,
nierówny oddech, jej piski, w końcu winda się zatrzymuje, popycha mnie w stronę
wejścia do apartamentu, rozsiadam się w fotelu, ona siada na mnie, po jakiejś
chwili oboje dochodzimy.
-Spragniony? –
Spytała.
-Możesz
przynieść coś mocniejszego. – Po chwili wróciła z drinkami, wypiłem na raz.
Patrzyłem jej w oczy, potem na nos, na końcu na usta, które się uśmiechały. W
końcu zaczęło się robić duszno, zacząłem się pocić, obraz ciemnieje, mięśnie
słabną, kładę się na ziemi.
-Mam go szefie. –
Mówiła do telefonu.
-Ty ździro -
ledwie wyrzuciłem. Ostatkami sił próbuje sięgnąć po pistolet, który mam za
plecami, celuje, a ona macha mi magazynkiem przed oczami, musiała go wyciągnąć
w windzie… Odlatuje, jestem po środku nicości.